sobota, 8 czerwca 2019

Breyer traditional Catch me


Catch me - siwy jabłkowity wałach, który niezwykle szybko podbił moje serce.



Moment otwierania pudełka to chyba najlepszy moment. Zawsze mam ochotę wręcz rozerwać je i szybciej dotknąć konia, ale jak dotąd jakoś się powstrzymuje hah





Pewnie gdyby został wprowadzony w tym czasie co inne nowości 2019 to przyjechałby do mnie już dawno temu, razem z Thunderem i Dominante. 




Było minęło, wydawało mi się nawet, że nie kupię go wcale... cóż. No i właśnie, w momencie mojego głębokiego i wnikliwego, sokolego przeszukiwania Monocerusa, w dzielnym doglądaniu braku Gypsiaka, tak paczam paczam
i widzę jedyny, samotny Catch me..



Myślę sobię, że taki biedny sobie stoi gdzieś na półce i możliwe nawet, że jak stał w tym pudełku to go nikt nie karmił :( rozumiecie jaka to krzywda dla plastiku? 
No to go kupiłam haha
Teraz ma 24 innych, dużych przyjaciół i dochodzi do siebie ;)



Gdy na niego patrzę, sama nie wierzę w szczęście jakie mnie spotkało, 
gdy 15 minut po tym jak ktoś zrezygnował, udało mi się go kupić!



Wałach ten jest wielki, długi i wysoki. 



Warto jeszcze dodać, że jest to tegoroczny regular run, jednak jest tak bardzo rozchwytywany, że trzeba stoczyć bój szybkości wklepywania swoich danych na stronę by go kupić. 



Przyznam, że warto zdobyć się na tak heroiczną walkę, bo model jest poprostu
C U D N Y, jak jednorożec oblepiony watą cukrową w kolorze tęczy, nie inaczej.



Jego malowanie to wygryw, dokładne i takie nietypowe, a kopyta tego dzikusa mają podkowy i to srebrne!!!









A widzieliście te uszy? One są pocieniowane ooo



Niestety mój Keczeł ma wadę fabryczną :(



Jednym z największych jego plusów jest to, że bez problemu można tworzyć wszelakie akcesoria!
Yyyy, nie czekaj, stop, to nie tak - wszelakie (czytaj nauszniki już nie, bo ma grzywkę). 



Grunt, że ma jak ubrać swój nowy kantarek i fejmić na dzielni.



Mam nadzieję, że godziny odciskania mojego ciałka na trawie przed domem spowodowane patrzeniem na to co focę, nie poszło na marnę i tak jak ja widzicie fotogeniczność Kecza, no nie, że tak?





Jestem pewna, że już niedługo przygarnę jeszcze jednego czy dwa końły i po malowaniu będzie z nich conga, bo jest to mold na którym bezsprzecznie dobrze jest takową mieć :D


Jak może wyczuliście kochaaaaam gooo, te cienie, wielkość, oczyska, łaty na pysku, odmiana na głowie, jabuszka, które podstępnie, niczym koń trojański, wykradły moje serce i pieszczą je w swoich szponach.


Sądzę, że trochę ponad 200 zł to mało jak na taki poziom wykonania modelu, 
co więcej, chyba nawet nie mam się do czego się tu przyczepić, a że lubię jechać po modelu z góry na dół jak walec i pisać w rządku wszystkie jego wady, to chyba powinnam czuć niedosyt czy coś tam, ale ten model poprostu nie ma wad. 



Jabłuszka tu chyba żyją piosenką "na na na pojawiam się i znikam" bo w niektórych miejscach są, a na reszcie modelu jest zwykła, aczkolwiek urocza biel.




Według mnie model jest warty uwagi, a każdemu kto się nad nim wacha powiem bier go!



Catch me to zdecydowanie nietypowy model, rzadko kiedy regular run może pochwalić się siwkiem, dodatkowo jeszcze w galopie o takich wymiarach.



Mam nadzieję, że post wam się podobał, no i co ważniejsze, że dobrze przedstawiłam wam ten model.


Miłego dnia kochani :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Breyer Traditional - Imperador

Impek to siwy koń z Breyerfestu, ulubieniec narodu, drobniutki słodziak. Jesteście ciekawi jak to jest naprawdę?