Earth zauroczył mnie swoim malowaniem - srokatością i jabłkami na maści gniadej.
Niestety trafił do mnie z lekko pęknięym łbem, a jego białe plamy... są żółte. To jednak czymi z niego wyjątkowego, więc postanowiłam tego nie zmieniać :) w końcu to mój pierwszy koń i to od niego wszystko się zaczęło.
Urzekło mnie w nim brązowe oko, malowane z dużą starannością.
Nie jest specjalnie duży. Ma 24 cm, jednak jest krótki przez co sprawia wrażenie drobnego.
Ma dynamiczną pozę, lecz bardzo stabilnie stoi. Nic dziwnego, bo wszystkie jego kopyta całkowicie dotykają ziemi ;)
Czasem zastanawiam się dlaczego jest w Polsce tak rzadki? Fakt faktem ciężko go dostać, ale jest wart najdłuższych polowań!
Muszę przyznać, raz myślałam nad jego sprzedażą, ale równie szybko jak wpadłam na ten pomysł, go porzuciłam. I tak sobie mieszka na moich półkach od prawie roku!
Wyrzeżbiony przez Kathleen Moody.
Ciekawostką jest to, że produkowany był w roku 2007 i jest limitkiem :D
Swoją drogą dlaczego właśnie on? Ten ślicznie malowany ogier wogóle nie był planowany w mojej kolekcji. Prawda jest taka, że pierwszego breyera wybierałam nie patrząc na anatomię, wycofanie, czy nie. Miał być ładny. Tyle. I wybór nie padł na niego!
Miał do mnie trafić wspomniany wcześniej Grullo Pinto (taak koniec końców do mnie dotarł) jednak nie było dobrych ofer, aże byłam wyjątkowo niecierpliwa, a inny koniuszek na tym moldzie się napatoczył, to sam wleciał do koszyka.
Teraz cieszę się, że tak to wyszło, a w tajemnicy zdradzę, że na dwóch egzemplarzach tego moldu się nie skończy.
Moim kolejnym faworytem jest Wind.
Coś co niewiele tradków ma to napis na brzuszku! Bardzo mi się to podoba i jednocześnie żałuję,
że na mojej półce tylko on go ma...
- zaboli to miłośników wszelakich kantarów, ogłowi, halterów. Ten koń się poprostu do tego nie nadaje. Ma zbyt rozwianą grzywę, siodło możecie próbować robić, choć ja za każdym razem wolę do tego inne konie ;)
- jego ogon łatwo się rysuje ze względu na swoją budowę.
Więcej o tym moldzie
Identify
Zdjęcia innych malowań
Tak, to też jeden z rzadszych modeli - do Polski trafił tylko Grullo Pinto na tym moldzie i to jeszcze w niewielu egzemplarzach. Ja ten mold podziwiałam od dawna i cieszę się, że udało mi się zakupić Pińciaka. Z chęcią przygarnęłabym całą serię tych modeli, no ale raczej się to nie stanie, bo są coraz trudniejsze do zdobycia. Gratuluję, że udało Ci się go kupić!
OdpowiedzUsuńJa od zawsze marzyłam o condze i jak na razie nie dałam rady kupić nic poza Grullo i Earthem :(
Usuń